czwartek, 26 kwietnia 2012

Tag, tym razem z prawdziwego zdarzenia :)

Zostałam otagowana przez Lagoenę, której bardzo dziękuję :)
Jest to mój pierwszy "legalny" tag, ponieważ wcześniej odpowiadałam na tagi nie będąc imiennie otagowana. 

Po przeczytaniu odpowiedzi na blogu osoby która Cię otagowała(który musisz zobaczyć) odpowiadasz na ten TAG
A więc do dzieła!!!

Zasady:
1. Każda oznaczona osoba musi odpowiedzieć na 11 pytań przyznanych im przez ich "Tagger" i odpowiedzieć na nie na swoim blogu
2. Następnie wybierasz 11 nowych osób do tagu i połącz je w swoim poście( tak jak na blogu (EyeGraffiti)
3. Utwórz 11 nowych pytań dla osób oznaczonych w TAGu i napisz je w swoim TAGowym poście
4. Wymień w swoim poście osoby które otagowałaś !!!
5. Nie oznaczaj ponownie osób, które już są oznakowane.

Moje odpowiedzi na pytania:

1. Kim chciałaś zostać w przeszłości, kiedy byłaś dzieckiem?
Hmm.. nie miałam sprecyzowanego zawodu. Raczej wiedziałam, że chciałabym pracować z ludźmi a nie siedzieć za biurkiem. 

2. Za którym kosmetykiem byś tęskniła, gdyby przestali go produkować?
Byłaby to pomadka ochronna z Oriflame. Już zmienili jej skład i opakowanie i tą którą uwielbiam mogę dostać tylko na Allegro.

3. Co najbardziej lubisz jeść?
Moja odpowiedź będzie dziwna, ale są to kartofle. Od dziecka je uwielbiam i dla mnie obiad bez kartofli to nie jest prawdziwy obiad :) A ze słodyczy to żelki.

4. Czym zajmujesz się na co dzień?
Studiuję zaocznie Inżynierię Środowiska na PW i pracuję. 

5. Którą porę roku lubisz najbardziej?
Zdecydowanie lato. Jestem strasznym zmarzluchem i zimą prawie nie funkcjonuję :)

6. Jaki jest Twój naturalny kolor włosów? 
Ja bym go określiła na ciemny blond. Ogólnie rok temu uznałam go za nijaki i pofarbowałam włosy. Teraz chciałabym do niego wrócić.

7. Wolisz nosić długie, czy krótkie paznokcie?
Zawsze wolałam krótkie, ponieważ z długimi jest więcej zachodu. Jednak ostatnio moje paznokcie rosną jak szalone i musiałabym je piłować co kilka dni, więc pozwalam im rosnąć, a kiedy sa już bardzo długie to je piłuję.

8. Twoje ostatnie kosmetyczne odkrycie?
Moim ostatnim kosmetycznym odkryciem jest balsam do włosów Seboridan. 

9. O jakim kosmetyku marzysz?
Chciałabym wypróbować tak zwane lakiery do ust firmy YSL. Ale jeszcze długo nie będzie mnie na nie stać :)

10. Jesteś zadowolona ze stanów swoich włosów? Dlaczego?
Jeszcze nie do końca. Ponieważ moje włosy są suche i czasami się puszą, ale pracuję nad tym :)

11. Prysznic czy wanna?
Zdecydowanie prysznic. Kiedy jestem zmęczona po długim dniu, biorę szybki prysznic i idę spać. Z wanną jest dużo więcej zachodu. 


Moje pytania:
1. Dlaczego zdecydowałaś się założyć bloga?
2. Twoje wymarzone wakacje?
3. Masz zwierzę? Jeśli tak, to jakie?
4. Ulubiona bajka z dzieciństwa. 
5. Ulubiony kosmetyk wszech czasów
6. Filmy czy książki?
7. Co częściej zakładasz spodnie czy spódnicę?
8. W jakim kraju chciałabyś mieszkać (poza Polską)?
9. Gdzie pracujesz? I czy ta praca Cię zadowala?
10. Ile chcesz mieć dzieci?
11. Ulubione perfumy?

Taguję: 
Nissiax83
Czarną Orchideę 
The Oleskę
Anię
Ekocentryczkę
Czarszkę
Madzię

środa, 18 kwietnia 2012

I kolejna recenzja: Seboradin :)

  Chciałabym podzielić się moim (jak na razie) największym odkryciem włosowym. Mowa tutaj o balsamie do włosów zmęczonych i pozbawionych witalności z naftą kosmetyczną i prowitaminą A.
 Balsam ten kupiłam przez przypadek, ponieważ chciałam kupić odżywkę tej firmy, ale przeciw wypadaniu włosów. Niestety nie było akurat tej, którą chciałam, więc kupiłam balsam. 

  Balsam ten nakłada się na mokre i umyte włosy, pozostawia na 3-5 minut i spłukuje. Producent obiecuje, że po trzech tygodniach codziennego stosowania włosy odżyją a ich blask zostanie przywrócony. Balsam ma przyjemny ziołowy zapach, który utrzymuje się na włosach przez dość długi czas. Dla mnie to zaleta, ale komuś może się nie spodobać ten zapach. 

  Jak większości moje włosy najlepiej układają się po umyciu. Dlatego kiedy tylko mogę myję włosy rano, albo przed wyjściem z domu. Niestety w zimie często potem choruję, więc jestem zmuszona myć włosy wieczorem. Podczas snu moje włosy się odgniatają i rano wyglądają strasznie. 

  Jakie więc było moje zdziwienie, kiedy po zastosowaniu tego balsamu, następnego dnia rano moje włosy świetnie się układały. Pomyślałam, że to przypadek. Ale następnego dnia znowu wstałam z ładną fryzurą. 
  Nie wiem jak to możliwe, ale dzięki temu balsamowi moje włosy wcale się nie odgniatają (przy skórze głowy) i nie sterczą na wszystkie strony. Po prostu wyglądają jakbym przed chwilą je umyła i ułożyła. 
  Dodatkowo są nawilżone i pięknie pachną. 

Na pewno kupię balsam ponownie, ponieważ służy on moim włosom jak żadna inna odżywka. 

Recenzja: Tangle Teezer.

Chciałabym przedstawić swoją opinię o słynnej już szczotce do włosów Tangle Teezer.


Posiadam wersję czarną, taką jak na zdjęciach. (Zdjęcia pochodzą z internetu)

   Jakiś czas temu zapanował ogromny bum na TT i pełno było o niej na YouTube i blogach. Ta szczotka bardzo mnie ciekawiła, ale cena 50 zł za plastykowego kota w worku skutecznie mnie odstraszała. Tym bardziej, że wśród moich znajomych nikt nie posiadał TT, więc nie mogłam jej dotknąć i sprawdzić jak się zachowa na moich włosach.
  Ale kiedy pojechałam do USA i zobaczyłam tą szczotkę w sklepie za cenę 10$ (30 zł), stwierdziłam, że zaryzykuję. Kupiłam i przepadłam. Teraz kupiłabym ją za te 50 zł, ponieważ uważam, że szczotka jest warta  swojej ceny.
  Moje włosy są cienkie i łatwo się plączą. TT rewelacyjnie radzi sobie z ich rozczesywaniem zarówno na mokro jak i na sucho. Moja przeszła trudny test, ponieważ w okresie kiedy ją kupiłam używałam szamponów w kostce z Lush, które bardzo plączą włosy.
  Obawiałam się dziwnego kształtu TT i tego, że jest wykonany z plastiku. Szczotka jest bardzo lekka, dobrze leży w dłoni. Igiełki są miękkie i nie elektryzują włosów. Włosy po przeczesaniu są delikatnie nabłyszczone.
   Stosowanie TT to czysta przyjemność. Kiedy jej zapominam i muszę użyć zwykłej szczotki, widzę ogromną różnicę. Po pierwsze: jestem już przyzwyczajona do tego, że TT szybko i sprawnie czesze moje włosy. Więc kiedy używam normalnej szczotki po prostu wyrywam nią sobie włosy, ponieważ zaczynem je czesać od nasady. Po drugie: rozczesanie włosów normalną szczotką zajmuje i dwa razy więcej czasu niż TT.
  Dodatkowo TT jest bardzo łatwo utrzymać w czystości. Kurz na niej nie osiada, a jeśli już to wystarczy wsadzić ją pod kran i przepłukać wodą.
  Podsumowując: ja jestem bardzo zadowolona i naprawdę polecam każdemu.

środa, 11 kwietnia 2012

TAG: Reading is cool.

Sroka na swoim blogu odpowiedziała na ten TAG i zatagowała wszystkich, którzy mają ochotę na niego odpowiedzieć.
Jako, że uwielbiam czytać postanowiłam na niego odpowiedzieć.


1. O jakiej porze dnia czytasz najczęściej?
Nie mam ulubionej pory. Czytam kiedy tylko mogę.

2. Gdzie czytasz?
Jak napisałam na górze czytam kiedy tylko mogę, a więc gdzie tylko mogę :) Najczęściej jest to komunikacja miejska (jadę godzinę na uczelnię).

3. W jakiej pozycji najchętniej czytasz?
Najchętniej czytam w pozycji półleżącej.

4. Jaki rodzaj książek czytasz najchętniej?
Najchętniej czytam książki przygodowe, fantastykę i dramaty.

5. Jaką książkę ostatnio kupiłaś/dostałaś?
Kupiłam pierwszy tom ostatniej części sagi o Eragornie.

6. Co czytałaś ostatnio?
Ostatnio czytałam "W łożnicach królowych" Benzoni Juliette.

7. Co czytasz obecnie?
Czytam "Grę o Tron" George'a R. R. Martina.


8. Używasz zakładek, czy zaginasz ośle rogi?
Teraz czytam e-booki na kindlu, więc ani nie zaginam rogów, ani nie używam zakładek. Ale zanim kupiłam kindla zawsze używałam zakładek. Mam ich mnóstwo i każda mi coś przypomina.

9. E-book czy  audiobook?
Zdecydowanie e-book. Nie lubię audiobooków, wolę sama przeczytać. Poza tym szybko bym się rozpraszała i nie wiedziałabym co się właśnie stało w "książce".

10. Jaka jest Twoja ulubiona książka z dzieciństwa?
Moją ulubioną książką była "Ronja córka zbójnika". A jak troszkę podrosłam to zaczytywałam się książkami Lucy Mount Montgomery i żeby było zabawnie "Anię z Zielonego Wzgórza" przeczytałam jako jedną z ostatnich :)

11. Którą z postaci literackich najbardziej cenisz?
To jest trudne pytanie, bo w każdej książce mam postać którą cenię. Np. w dalszych częściach Ani płakałam jak jej syn Walter poszedł na wojnę i zginął. albo w Igrzyskach śmierci taką postacią była Prim. Nie podobał mi się los, jaki zgotowała jej autorka :)

piątek, 6 kwietnia 2012

Moje ulubione seriale.

Chyba się trochę pośpieszyłam z tą wiosną :)
Wygląda na to, że w tym roku mamy prawdziwy kwiecień. Rano śnieg, potem słońce, potem deszcz, znowu słońce i tak dalej. Na szczęście u mnie przeważają te chwile słoneczne, albo przynajmniej bez deszczu.

Dzisiaj opiszę moje ulubione seriale. Nie mam jednego ukochanego serialu. Każdy z poniżej wymienionych lubię za coś innego, ale jeśli miałabym wskazać jeden to byłby to How I Met Your Mother. Tak więc od niego zacznę:


  Jednym z głównych bohaterów serialu How I Met Your Mother o Ted Mosby, który postanowił opowiedzieć swoim dzieciom historię o tym jak poznał ich matkę. Kiedy znudzone dzieci siedzą na kanapie (ciekawe jak długo tam siedziały, miesiąc? :)) Ted cofa się do roku 2005 i opowiada im praktycznie całą historię swojego życia. Serial ma już 7 sezonów i jak na razie zobaczyliśmy tylko nogę Matki :)
  Moją ulubioną postacią jest Barney Stinson, uroczy kawalarz, który zawsze chodzi w garniturach. Nigdy nie przegapi okazji, żeby "wyrwać laskę". Bardzo ceni sobie Bro-kod, czyli kodeks braci, kumpli.
  Więc czemu ten serial jest moim ulubionym? Generalnie ten serial ma nas śmieszyć, co robi bardzo dobrze. siedem sezonów to dużo i naprawdę jestem pełna podziwu, że twórcy nadal mają pomysł jak nie zanudzić widza. Dodatkowo serial ma naprawdę wzruszające, życiowe momenty. Np. kiedy jedna z bohaterek dowiaduje się, że nigdy nie będzie miała dzieci.
  Ogólnie serial opowiada o poszukiwaniu miłości w życiu i o prawdziwej przyjaźni, a robi to w sposób zabawny i wzruszający. Naprawdę polecam, jeżeli ktoś jeszcze nie oglądał. (A pewnie mało jest takich osób).


  Friends: o tym serialu nie muszę chyba dużo pisać. Myślę, że każdy go oglądał, jeśli nie w całości to pojedyncze odcinki.
  Zabawna fabuła, świetne kreacje aktorów i przede wszystkim dużo śmiechu podczas oglądania. Mam do niego sentyment, bo pamiętam go z czasów mojego dzieciństwa.


  Dexter: główny bohater za dnia pracuje w policji, badając miejsce zbrodni. W nocy zaś zabija przestępców, morderców i innych opryszków. Serial trzyma w napięciu. Uwielbiam kreację Dextera jako bezwzględnego zabójcy, który nie umie się odnaleźć w społeczeństwie. Niestety w późniejszych sezonach ten wizerunek jest trochę złagodzony, jednak mimo wszystko ciekawie jest oglądać tą przemianę.
  Z niecierpliwością czekam na premierę 1 odcinka szóstego sezonu, która odbędzie się 30 września.


  Big Bang Theory: czyli zabawne spojrzenie na świat naukowców i kujonów. Głównymi postaciami są Leonard i Sheldon, dwaj doktorzy fizyki, pracujący na uniwersytecie. Ich sąsiadką jest blondynka Penny, która nie ma zielonego pojęcia o fizyce.
  Jednak zdecydowanie najlepszą postacią w serialu jest Sheldon Cooper. Ma on różne dziwne nawyki i wymagania w stosunku do swojego współlokatora. W określone dni jada określone rzeczy, gdy jest chory Penny musi mu śpiewać piosenkę, którą w dzieciństwie śpiewała mu mama. Generalnie nikt Go nie lubi, ale wszyscy Go kochają :)
  Serial ma już pięć sezonów i jeśli mam być szczera to 3 pierwsze są najlepsze. Później jest coraz mniej zabawnych sytuacji, wprowadzili nowe osoby, które nie do końca wpasowują się w koncepcję serialu (przynajmniej w moim odczuciu). Jednak oglądam i będę dalej oglądać (no chyba, że kompletnie zejdzie na psy), ponieważ mam sentyment właśnie do pierwszych sezonów.



  The Vapire Diaries: serial opowiada o dwóch braciach wampirach, których przemieniła Kathrine. Obaj bracia są w niej zakochani a ona wodzi ich za nosy. Wiele lat później jeden z braci Stefan zakochuje się ze wzajemnością w Elenie Gilbert potomkini Kathrine, która wygląda identycznie jak ona.
  Muszą oni walczyć z innymi wampirami, które chcą zabić Elenę, ponieważ mają do tego 1000 i jeden powodów.
 Ogólnie serial jest ciekawy i wciągający, jednak czasami nudny (zwłaszcza, kiedy po raz enty trzeba ratować Elenę). Uwielbiam w nim retrospekcje do czasu gdy Damon i Stefan byli ludźmi, albo młodymi wampirami. Te sceny mają niesamowity klimat.



  Beverly Hills 90210 i 90210: Najpierw obejrzałam wszystkie sezony BV 90210. Urzekło mnie w nich to, że  jest to typowy stary serial. Jest ciekawy, wciągający. Ale jednocześnie nie ma w nim tego całego syfu, który jest obowiązkowy w dzisiejszych serialach.
  Owszem bohaterowi robią sobie świństwa, obijają partnerów, kłócą się. Ale zawsze na końcu się godzą i  przyjaźń zwycięża.

  Natomiast 90210, który z założenia miał być kontynuacją, (Erin Silver jest siostrą Kelly Tayllor) przerodził się w osobną historię. Akcja również dzieje się w Beverly Hills, ale nie ma nic wspólnego ze starymi postaciami.
  Żeby serial cieszył się oglądalnością są w nim mega bogate, zarozumiałe, wredne dzieciaki. Są zdrady, kłamstwa i narkotyki.
 
Tak jak Beverly Hills był niewinny i opowiadał o życiu nastolatków, tak 90210 jest już ostry i opowiada o życiu rozpieszczonych bachorów. Więc sama sobie zadaję pytanie czemu w ogóle oglądam 90210? Może dlatego, że pokazuje jak żyją bogate dzieciaki, ładne ciuchy i Kalifornijski klimat. W każdym razie kiedy wychodzi nowy odcinek, ja siadam przed laptopem i oglądam :)

Ten post jest już i tak strasznie długi, więc dodam tylko, że oglądam jeszcze:
Pan Am, Dynastię Tudorów (emisje już zakończyli, ale to jeden z moich ulubionych seriali), i właśnie jestem w połowie pierwszego sezonu Gry o Tron (świetny serial).